piątek, 4 listopada 2011

Śmieciowe sprawy

Jestem bombardowana. Nhn, koncerty Gordonowskie, blw, rodzicielstwo bliskości, pieluchy wielorazowe, mama wraca do pracy, nie daj sobie na głowę wejść, książki o kupach, książki o wychowaniu, kreatywnym rozwoju i dyscyplinie. Niektóre z tych strzałów przyjmuję, obracam w rękach, daję MU do spróbowania. Część ląduje w śmietniku, tak jak wszystkie okruszki z podłogi, które niesie tam z zaaferowaną miną i głośnym beeee. Już zaczyna oswajać się z myślą, że nie wszystko jest w równym stopniu użyteczne i że część tego wszystkiego to śmieci. Jestem bombardowana też jego spojrzeniem. I to daje silę do szukania tego, co warte jest.
Dziś dzięki Carle Eric'owi nauczył się bić w piersi jak goryl. Patrzę na tę radość z odkrywania siebie i patrzę, i patrzę. Mogłabym tak trwać. Ale niestety, "Od stop do głów" niebezpiecznie zbliża się do śmietnika. Więc i ON ma problemy z rozpoznaniem: śmieć czy nie?;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz