piątek, 11 listopada 2011

Tak wielki dar

Kiedy bawił się dziś z zaaferowaną minką w kawiarni, na miękkiej wykładzinie, przypomniałam sobie 29 tc, kiedy trafiłam do szpitala. I kiedy usłyszałam, że być może zaraz zacznie się poród. I kiedy po porodzie, który jednak nastąpił całe 11 tygodni później, lekarz powiedział, że była pępowinka wokół szyi, ale na szczęście...Nasze szczęście. I ten rajd do szpitala tydzień przed porodem, kiedy nie ruszał się całą noc. I to ktg o 5.00 rano, które mówiło: jestem mamusiu, jestem. Patrzę na niego i chcę go tulić, całować, zapewniać o miłości jeszcze mocniej. Chcę dziękować, bo nie zawsze jest to szczęście, nie zawsze ktg mówi takie słowa...Tak wielki dar. Podbiegł do mnie dziś i pokazując zegar powiedział z powagą "goga". Jakby wiedział, że czas to poważna sprawa. Tego danego nam nie marnuję. Szanuję i przeżywam co do minuty. Bo pamiętam o tych, którym tego czasu nie dano...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz