piątek, 4 maja 2012

Chłopiec

Kiedy stał się tym chłopcem? Czasem myślę, że nie stopniowo, tylko w ciągu jednej nocy, z niemowlęcia przeobraził się w tego cudownego rozrabiakę, który biega w tempie dla mnie zbyt już szybkim. Tęskniąc do nieporadnego maleństwa, które piło moje mleczko, codziennie odkrywam nowe pokłady miłości do coraz bardziej oddzielającego się ode mnie synka, moja miłość do niego pozwala osłodzić gorycz dorastania. Bo ono, choć piękne, konieczne, nieuniknione, to jednak boli. Przestanie spać przytulony do mnie, przybiegać do mnie tylko po to, by szepnąć, że kocha, przestanę być w jego oczach tą, którą jestem teraz.  I tak musi być, i on wcale tego nie odczuje. Na szczęście. Bo jego szczęście moim.