Darem jest. I dziękuję wciąż za niego. Daje mi tyle, że chcę się dzielić tym, co otrzymuję. Odkąd jest, każda sekunda ma dodatkowy sens, podniesiony przez miłość do którejś tam potęgi.
wtorek, 20 grudnia 2011
Ostatnie krople
I stało się. Tak po prostu, w piątek o 18.30. Ostatni raz przytulony aż tak blisko, ostatnie krople chciwie połykane i błogi sen. Pobudka brutalna, bo nie ma już ukojenia, przytulanie, śpiewanie, szeptanie i noszenie nie zrekompensuje tej straty. Boli. Mnie i jego. Chęć, by jednak znów go podłączyć do siebie i chłonąć bliskość. Ale powoli uspokaja się, już tylko łkanie i monotonne mama, mama. Po chwili cisza i jego miarowy oddech. Teraz ja mogę sobie popłakać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz