środa, 11 stycznia 2012

Wspomnienia

Kiedy siedzi nachylony nad ciastoliną i próbuje precyzyjnie wyciskać na niej szlaczki, weszłabym mu chętnie do głowy. Szybko przemierzyłabym obie półkule, rzuciła choć okiem na procesy, dane, na to, co zapisane i to, co w toku. Bo niewiele wiem. Jak to nie wiem? Przecież wiem, że on wszystko rozumie. Tak? To dlaczego nieraz przy nim mówię o nim w trzeciej osobie? Jakby zakładając, ze nie zawsze może być  pełnoprawnym uczestnikiem dialogu... Jakie są jego myśli? Tak chciałabym je znać - ich zapach, smak, konsystencję, lekkość, ale i ich wagę. I co ze wspominaniami? Przecież pamięta tyle, opowiada po swojemu, za pomocą znanych słów, gestów i mimiki zdarzenia sprzed tygodnia, dwóch. A potem co? Rozpływają się, czy są zastępowane nowszymi? A może natrafiłabym na jakieś ich archiwum, zapisała kod dostępu do niego i na 18 urodziny wręczyła synkowi taki prezent. Żeby przypomniał sobie to, co jest teraz. Ten kawałek życia, kiedy jesteśmy tak blisko, kiedy jesteśmy dla siebie światem. A może właśnie nie może tego pamietać, może byłoby to przeszkodą ? Ja te chwile mam wyryte. Na nim pisane są piaskiem, który zdmuchnie wiatr/wicher/bryza życia. Oby bryza, ożywcza i pachnąca wolnością.
Podnosi glowę znad ciastoliny, "Odu, dombu". Odłóż, budujmy dom. I kto u kogo był w głowie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz